Posty

Nauka debiutów na początkującym poziomie - pułapki debiutowe

Dawno mnie tu nie było. W tym czasie nie próżnowałem i skupiłem się na filmach na youtube :). Część z nich dotyczy też tego wpisu. Kto czytał moje poprzednie wpisy, ten wie, że nie jestem zwolennikiem nauki debiutów na początkowym etapie przygody z szachami. Wg mnie lepiej grać zgodnie z podstawowymi zasadami dla kilku-kilkunastu pierwszych ruchów: 1. Walka o centrum 2. Równomierny rozwój lekkich figur (skoczki i gońce) 3. Zabezpieczenie króla (najczęściej poprzez wykonanie roszady) Grając w ten sposób z przeciwnikiem na mniej więcej naszym poziomie w większości przypadków będziemy otrzymywać dobre pozycje. Czasami przeciwnik celowo lub przypadkiem może zaskoczyć nas pewną pułapką debiutową. Bywają pułapki prawidłowe, czyli te, w których strona zastawiająca pułapka wykonuje poprawne ruchy i przy okazji przeciwnik może zagrać niepoprawnie samemu pakując się w kłopoty oraz pułapki nieprawidłowe, kiedy to gracz świadomie wykonuje nieprawidłowe posunięcia pogarszając swoją pozycję, ale lic...

Gra on-line a jednak w realu?

Obraz
 Częstym problemem, z powodu którego szachiści preferują grę on-line zamiast przy prawdziwej szachownicy jest brak przeciwnika, konieczność dojazdu czy dopasowania terminu do drugiej osoby. Takie osoby grają na komputerze lub telefonie i raz, że szkodzą własnym oczom a dwa, że często mają potem kłopot z przestawieniem się na grę w tradycyjnym wydaniu, np. podczas turnieju. Czy zatem odpuścić grę on-line? I tak i nie. Ja stosuję natomiast rozwiązanie, które: 1. likwiduje problem braku przeciwnika 2. likwiduje problem dojazdu 3. likwiduje problem dopasowania terminu do drugiej osoby 4. minimalizuje czas, w którym moje oczy patrzą w ekran. I to wszystko na raz! Kiedy chcę zagrać partię treningową, ustawiam moje ulubione bierki na mojej ulubionej szachownicy i dopiero wtedy odpalam grę online. Kiedy gra się rozpoczyna, na szachownicy przestawiam ruchy swoje oraz przeciwnika. To częsty argument, że to nie odzwierciedla prawdziwej partii i tu nie będę dyskutował. Fizyczne wykonywanie pos...

Odpowiednie tempo gry dla początkujących i średniozaawansowanych

Dawno temu, za górami, za lasami grano w szachy baaaaardzo długo. Partie trwały kilkanaście godzin i były bardzo często przekładane na kolejne dni. Z upływem lat czas do namysłu zmniejszał się aż nastała doba internetu. To taki mocno skrócony wstęp, bo jeszcze przed wejściem szachów do internetu grano bullety i blitze a o nich właśnie chcę napisać. Nie, nie, nie Dla osób, które zaczynają poważniejszą przygodę z szachami te formaty powinny być zabronione. Nie wnoszą nic dobrego do rozwoju gry a utrwalają się bardzo złe nawyki: - brak liczenia wariantów, na które nie ma po prostu czasu - gra "na pałę", bez zrozumienia - ponownie brakuje czasu, żeby zrozumieć specyfikę pozycji, zależności między figurami, schematy taktyczne itp. A na szachownicy już po kilku posunięciach dzieje się naprawdę bardzo dużo.  - powielanie tych samych błędów wynikające z powyższych dwóch powodów Dobra, dobra Oczywiście często słyszę takie riposty: - "ale ja tak lubię" - spoko. Ja lubię makdo...

Szachowa gilotyna

Obraz
Warto śledzić fora, grupy i profile szachowe na FB, bo jest tam tyle bzdur, że jest o czym pisać :). No samograje :) Na tapetę biorę dziś post wrzucony na koncie Szkoła szachowa SzachMistrz Kalisz – Maciej Sroczyński. Właściciel konta, zapewne Maciej Sroczyński, moim zdaniem sprowokował bezsensowną dyskusję, swoim postem sugerując błąd sędziego, którego sędzia nie popełnił. Takie zachowanie cenionego szkoleniowca, sędziego, autora książek i aktywnego, silnego zawodnika, nie powinno mieć wg mnie miejsca. My, szkoleniowcy i sędziowie powinniśmy wyjaśniać sporne sytuacje, tłumaczyć, skąd biorą się decyzje sędziów, jakie metody treningowe działają a nie podjudzać do błędnych interpretacji. Rozumiem, że tam grał jego uczeń i że wtedy boli bardziej. Mój wpis nie ma na celu piętnowanie Macieja, bo każdy może się pomylić. Na pewno swoimi działaniami dla szachów zrobił duuuuuużo więcej dobrego niż namieszał w tej konkretnej sytuacji. Chcę natomiast w możliwie jasny sposób omówić problem. Zaczni...

Drogi Rodzicu!

Jak co roku przy uruchamianiu nowych grup szachowych dla dzieci powtarzają się podobne sytuacje: 1. Do grup, w których uczymy się od zera zapisywane są dzieci, które: - bardzo dobrze opanowały już zasady gry. Jeszcze nie grają na wysokim poziomie, ale nie mylą figur, znają bicie w przelocie, odróżnią mata od pata. Takie dzieci bardzo często nudzą się na zajęciach, na których poznajemy poszczególne figury, pojęcie szach, mat, pat itp. Mój program zakłada, że po 15 spotkaniach dzieci znają zasady gry i mogą rozegrać poprawnie partię. A 15 spotkań to ok. 4 miesiące. Przez te 4 miesiące dziecko, które wszystko wie, po prostu się nudzi, często rozwala zajęcia, bo zna odpowiedź na wszystkie pytania i nie daje szans innym, przez co inne dzieci się blokują a delikwent raczej nie znajduje poklasku. - na szybko zostały uczone ruchów i zasad, żeby ułatwić start i żeby na tle innych dzieci, które z szachami nie miały styczności, wyróżniało się i czuło się pewniej. Kompletnie nie ma takiej potrzeby...

Genialne ruchy na chess.com

Obraz
Nie powiem, rzadko zdarza mi się zagrać ruch, który chess.com oceni jako genialny. A może dzieje się to częściej, tylko że nie zwracam na to uwagi?  No bo jak można traktować poważnie ocenę ruchu, który zagrałem w tej pozycji: Co grają białe? Rozwiązanie poniżej. W tej pozycji poszło: 1. G:h7 Kf8 z odbiciem piona. Czarne mogły zagrać też:  1. ... K:h7 2. Hc2 Kg8 3. H:c4 również z odbiciem piona i przyjemniejszą pozycją białych niż w partii. Podsumowując, często spotykany motyw poświęcenia gońca na h7 z zaciągnięciem króla i podwójnym atakiem w kolejnym ruchu na chess.com zostało ocenione jako genialne. Dlatego chyba nie specjalnie jest się czym podniecać, jeśli zobaczymy ikonkę z dwoma wykrzyknikami przy naszym ruchu. Dobrze jest samemu ocenić, czy faktycznie z ruchu można być dumnym czy jednak jest to tylko kolejne dobre zagranie. A Wy jakie genialne ruchy zagraliście?

Czy w szachach postępy robi się skokowo, czy stopniowo?

Takie pytanie dostałem od jednego z uczniów. Na początku nie bardzo widziałem sens zastanawiania się nad tym, ale pytanie siedziało mi z tyłu głowy i faktycznie, warto się nad nim pochylić. Czasami możemy mieć wrażenie, że nie robimy postępów mimo dużego wysiłku, który wkładamy w treningi. Czy jest to powód do niepokoju? W szkole uczyliśmy się np. matematyki i po kilku lekcjach była klasówka czy inna forma sprawdzenia wiedzy. Wiedzy konkretnej, z danego zakresu materiału. Egzamin na prawo jazdy? Teoria, łuk, koperta, górka, parkowanie - wiadomo, czego się spodziewać. Jedynie jazda po mieście jest pewnego rodzaju niewiadomą. Studia? Egzaminy i kolokwia również są z konkretnego materiału. Praca? Mało w której branży dziś uczymy się czegoś, z czego skorzystamy za dwa lata. W zdecydowanej większości przypadków pracodawca chce jak najszybciej przygotować nas do bycia produktywnym, więc konieczne jest np. opanowanie programów, na których pracuje firma. A szachy? Już chyba wiesz, do czego zmi...